Warto wracać do przeszłości… Historia Via Vitae raz jeszcze

Rozmowa czy korespondencja elektroniczna z Jarosławem Wierzchowskim to dla mnie przyjemność. Nie tylko jest osobą kulturalną, pogodną, ale także merytoryczną i konkretną. Kilka razy rozmawialiśmy na temat cyklu Pocztówki z przeszłości zamieszczonego na stronie www.pzhk.pl

Zdjęcia są ważne, pokazują nie tylko upływ czasu, ale także zatrzymują w pamięci i przywracają dawne historie i to jest cel naszego cyklu.

Poniżej publikujemy list od pana Jarosława dotyczący zdjęć z Pocztówek z przeszłości. Jednocześnie dodam, że podczas jednej z naszych rozmów usłyszałam ważną historycznie informację a dotycząca siwego og. Sekt x wlkp ur. 1960 (Rumian x – Sekta x brdbg. / Senator I), hodowli SK Posadowo. Jego zdjęcie podpisałam jako wałach, a był to ogier oraz jak wspomina pan Jarosław – „został wybrakowany jako… nieprzydatny do hodowli, ponieważ reprezentował typ sportowy” (sic!). Dla przypomnienia dodam, że pod swoim stałym jeźdźcem Marianem Kowalczykiem 5 razy Sekt zdobył tytuł mistrza Polski w ujeżdżeniu.

Poniżej mejl otrzymany od pana Jarosława, a dotyczący słynnej klaczy pełnej krwi Via Vitae kaszt., ur. 1960 (Dar es Salam – Via Aquia / Aquino), hod. SK Kozienice, która pod koniec lat 60-tych oraz 70-tych była jednym z polskich słynnych koni skokowych, a jej zdjęcie było prezentowane w Pocztówkach.

Pani Aniu, dobry wieczór

Najpierw zdjęcia.

Na koniu z numerem 72 skacze J. Kowalczyk, pani nad pijanym oxerem to Gosia Żebrowska (koń ma te same odmiany co na zdjęciu z Bronzem).

Teraz historia Via Vitae.

Jak wiadomo biegała słabo i tylko jeden sezon. Po powrocie do stadniny z racji jej budowy i słabych wyników na torze została wybrakowana i skierowana na rzeź. Załadowano ją do samochodu, który zepsuł się w bramie kozienickiej stadniny. Klacz wyładowano. Po paru dniach wysłano ją z kowalem na piechotę do rzeźni (samochód dalej był w naprawie). Kowalowi nie dano siodła, ponieważ nie potrafił jeździć. Po paru kilometrach postanowił jednak dosiąść klaczy – ze sznurka zrobił strzemiona i wgramolił się na Via Vitae (z tego powodu do końca życia miała na grzbiecie pamiątkę w postaci białych włosów) i tak dotarł do rzeźni. Na miejscu okazało się, że rzeźnia była zamknięta z powodu remontu, więc wrócił na klaczy do stadniny. Wówczas major Fabrycy uprosił dyrektora, aby oddał ją do stadninowej… szkółki. W ten sposób rozpoczęła się kariera klaczy Via Vitae. Pamiętam jak w 1969 roku skoczyła w Olsztynie 2,20 cm. Również wspominam, jak pan Wiesław Dziadczyk opowiadał nam o tym skoku podczas zawodów w Pińczowie, a nasze małoletnie umysły chłonęły każde jego słowo. Wciąż mam w pamięci jej skoki – ekonomiczne, często z uszami do tyłu. Tak, to był koń o nazwie z wielkiej litery.

Via Vitae została jednak w końcu matką. Miała co prawda kłopoty z zajściem w ciążę (podobno nie pasowały jej ogiery), aż połączyła się w końcu z bodaj Czubczykiem xx (sportowcem A. Bobera) i z tego związku przyszedł na świat pożyteczny koń sportowy Viaczyk xx, na którym Jarek Płatos jechał Puchar Świata.

Pozdrawiam
Jarek Wierzchowski

Korespondowała: Anna Cuber


Warto wracać do przeszłości,
by lepiej być przygotowanym na przyszłość.

Scroll to Top