Warto wracać do przeszłości… Pełna krew kiedyś

Publikujemy kolejny cykl zdjęć ze starych, oj starych czasów, bo aż z połowy ubiegłego wieku lub też starszych. Były to lata realnego socjalizmu, lata w których, mimo wszystko, wiele działo się w hodowli koni w Polsce. Nota bene był czas w Polsce Ludowej, w których wszystkich stadnin państwowych było 50, a stad ogierów 15 (sic!).

Tym razem prezentujemy pocztówkowe reklamy stadnin państwowych z archiwum Polskiego Związku Hodowców Koni. W każdej galerii publikujemy zdjęcia nie tylko ważnych koni, ale także zabytkowych pałaców, w których mieściły się dyrekcje stadnin. Wpisujemy się więc w ważną audycję zainicjowaną przez Totalizator Sportowy oddział Tor Wyścigów Konnych Służewiec – „Wyścig o folbluty”.

Przy opracowywaniu tych materiałów odnajdowaliśmy (za pomoc w poszukiwaniach dziękuję Pawłowi Gocłowskiemu) nie tylko kariery wyścigowe i pochodzenia określonych klaczy czy ogierów, ale także ich potomstwo, które nie tylko biegało na torze, ale startowało z powodzeniem w skokach czy WKKW. Można śmiało rzec, że folbluty przeszły pełny cykl hodowlany – klacze pełnej krwi, które wyrosły w polskich warunkach środowiskowych, same poddane wcześniej wyścigowej próbie selekcyjnej, rodziły źrebięta, które również, obowiązkowo trafiały na tor. A niektóre z nich, po karierze wyścigowej, stawały się gwiazdami sportu jeździeckiego.

Wiedzieliśmy o tych koniach wszystko! Do wyników hodowlanych albo użytkowych każdego z nich można łatwo sięgnąć, sprawdzić i nie tylko wiedzieć, ale w dodatku mieć pewność. Ocenie podlegała tak para rodzicielska, jak i ich potomek. Czego chcieć więcej w hodowli?

Taka zasada obowiązuje we wszystkich rasach, a także księgach stadnych koni sportowych. Ważna jest świadomość tego, co się ma i co się robi z tą wiedzą – czyli jaką klaczą dysponujemy (istotna jest znajomość jej słabych i mocnych stron), kojarzenie z ogierem, o którym wiemy jak najwięcej (a na pewno czy jest w stanie poprawić określone cechy naszej klaczy), dbałość o dobry wychów (bez tego nie będzie konia sportowego czy wyścigowego startującego przez lata). Ale najważniejsze to sprawdzić sportowo potomstwo, jeżeli taki obraliśmy cel hodowlany.

Dla nas nasz koń jest najlepszy, ale w grupie rówieśników może już być inaczej. Spojrzymy na niego innymi oczami, a jeszcze jak porozmawiamy o nim z sędzią, czy innym autorytetem, to będziemy wiedzieć więcej. Jednym słowem, będzie nad czym myśleć podczas kolejnego doboru.

Stadnina Koni Iwno

Wracając do koni pełnej krwi – konie te miały w Polsce pewną specyfikę. Jak pisał Witold Pruski w książeczce „Współczesne zagadnienia polskiej hodowli koni” z 1937 roku:

w naszym kraju konie pełnej krwi się „wyradzają”. Folblucie rody męskie nie utrwalają się w naszym kraju  i nie są znane przypadki, aby ród męski przetrwał u nas więcej, niż przez cztery generacje krajowe.

Oznacza to, że co jakiś czas naszą hodowlę trzeba zasilać zagranicznymi ogierami tej rasy. Te które trafiły do nas tuż po wojnie okazały się wyjątkowe. Jednym z nich był gniady Aquino – urodzony w 1948 roku, importowany z Francji, z bardzo dobrą karierą wyścigową – wygrał najważniejszy stayerski wyścig w Anglii – Ascot Gold Cup (4000 m). W długich liniach, urodziwy (fotografia w galerii z SK Iwno), w sam raz także do hodowli koni sportowych. Sprawdził się zarówno w pełnej, jak i półkrwi. O tym bardzo znaczącym dla polskiego jeździectwa i hodowli koni pełnej krwi reproduktorze pisali w „Polskich koniach wierzchowych” Jerzy Chachuła oraz Wanda Bucholc-Ferenstein:

jest ojcem największej liczby koni sportowych, które osiągnęły również największą ilość punktów. Potomstwo jego startowało we wszystkich dyscyplinach sportu jeździeckiego, największe sukcesy odnosiło jednak w skokach przez przeszkody. Jest także założycielem linii krwi, z której pochodzi aż 51 sklasyfikowanych koni sportowych. Wydaje się, że linia ta ma szanse dalszego rozwoju, głównie poprzez dwóch synów – og. Hippiasz xx (I m. Derby), przez wiele lat czołowego ogiera w SK Pruchna oraz Polonez xx ojca licznego przychówka w SK Nowielice. Najwybitniejszymi końmi sportowymi po Aquino były jego córka Biszka i wnuczka Via Vitae oraz syn Brok.

Idąc dalej tym tropem – jego córka Donna Aqui xx, jest babką wałacha Don Jugg xx, który startował w Pucharach Narodów pod Jarosławem Płatosem, a wspomniana Via Vitae xx matką wałacha Viaczyk xx, który także pod Jarkiem wystartował w Finale Pucharu Świata. W swoich rodowodach krew Aquino  mają: nasz olimpijczyk Artemor xo m, słynne nowielickie klacze: Hiszpania x wlkp i Harmonia x wlkp, a także Chandżar xx, który padł tuż przed startem olimpijskim (Monachium 1972), czy z lat późniejszych moszniańskie Wag sp 1997 (Omen xx – Wezera sp / Firstgraaf WPN) i Randon sp 1997 (Czuwaj sp – Rafa sp / Fanimo WPN). Wspomniana Biszka xx startowała na IO w Monachium i kwalifikując się do konkursu finałowego olimpiadę ukończyła na XVI-XX miejscu. Aquino krył w SK Iwno i właśnie w tej stadninie urodził się Polonez xx 1963 (Aquino – Putnia / Pink Pearl) – dzielny koń wyścigowy (wygrał m.in. Nagrodę Rulera) i świetny reproduktor w hodowli koni sportowych. Jego bliski krewniak Pawiment xx 1974 (Mehari – Pytia / De Corte) to jedyny koń polskiej hodowli w powojennej historii, który dwukrotnie zwyciężył w gonitwie Grupy 1 – Preis von Europa G1 (Kolonia) i Gran Premio Jockey Club e Coppa G1 w Mediolanie. Jeden z dwóch, który brał udział w najważniejszej gonitwie porównawczej w Europie – Prix de L’Arc de Triomphe G1, zajmując 9 miejsce w stawce 22 rywali.

Podobnie jak w przypadku wielu innych stadnin państwowych oraz stad ogierów, przy SK Iwno funkcjonował klub jeździecki. Był to LKJ Abaria Iwno, w którego barwach startowały wyhodowane w tej stadninie folbluty. Do najbardziej znanych należy Cietrzew xx ur. 1981 (Effort – Cierlica / Mintmaster) dosiadany przez Stanisława Helaka, czy Dytyramb xx 1983 (Babant – Dostawa / Effort), na którym startował Szymon Tarant.

Stadnina Koni Moszna

Drugą stadniną, której zdjęcia zamieszczamy jest SK Moszna. Początek jej dała hodowla założona przez Zygmunta Skolimowskiego w 1947 roku, a pierwsze klacze własnej hodowli włączono do stada w roku 1951. Mam do niej szczególny sentyment – nie dość, że hodowała znaczące wyścigowo folbluty, to również wyśmienite konie sportowe na bazie klaczy z SK Nowielice. Jej sekcja jeździecka, przez lata, stanowiła czołówkę jeźdźców skokowych kraju. Odbywałam tam staż po studiach i widziałam treningi utytułowanego „Zygi”, czyli Zygmunta Rozpleszcza oraz innych zawodników młodszego pokolenia, jak Magda Zych (obecnie Bucka), Jacek Bucki czy Marek Garus, trenowanych przez cieszącego się autorytetem Rudolfa Mrugałę. „Zyga” mający niesamowite wyczucie do koni (przypominał sposobem jazdy Josa Lansinka), dosiadał wtedy bardzo urodziwej klaczy pełnej krwi Oxila ur. 1988 (Dixieland – Oletta / Deer Leap), pochodzącej z rodziny klaczy Ottilia, która widnieje na jednym zdjęciu samodzielnie, a na drugim wraz z córkami. Z tej rodziny wywodzi się także Oltis xx (Dear Leap – Ostia / Aquino), który wygrał Nagrodę Rulera w 1969 i był użytkowany w półkrwi. Dał klacz wielkopolską Czcionka ur. 1973, od kl. Czeczuga wlkp / Grzesznik, hod. SK Kadyny, która zapisała się w ujeżdżeniu pod różnymi zawodnikami, ale jej głównym jeźdźcem był Andrzej Sałacki, startujący na niej w programie Grand Prix, ale… bez ogłowia. Para ta miała specjalny pokaz dla znającej się na koniach królowej Elżbiety II, wciąż panującej w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.

Dla nas ważne, że konie w SK Moszna wciąż są hodowane, nie zniknęły, mimo prywatyzacji. I to zarówno pełna krew, jak i półkrew. Takie konie jak wspomniane już Wag i Randon, urodzone w SK Moszna, zdobyły kwalifikacje na IO w Pekinie. Pierwszy w WKKW, drugi w ujeżdżeniu. Ale nie tylko tych koni hodowla państwa i prywatna może tej stadninie pozazdrościć.

Stadnina Koni Golejewko

Kolejna seria zdjęć to SK Golejewko, przez lata absolutny numer jeden w krajowej hodowli koni pełnej krwi angielskiej. Dowodzona przez wielką osobowość, byłego zawodnika dyscypliny skoków – Macieja Świdzińskiego, a następnie jego małżonkę Kingę Świdzińską, de domo Potocką. O Macieju Świdzińskim krążą legendy – jak to nie wracał z centrali warszawskiej bez przydziału ogierów takich jakie chciał, jak zamykał okna w stajni, gdzie były klacze ze źrebiętami, dopiero wtedy jak kupy zamarzały, albo jak wymachiwał laską, gdy sprzeciwił mu się któryś z masztalerzy. Ale w latach twardego socjalizmu 1951-1979 konie z Golejewka wygrały 14 razy Derby (sic!). Tam urodziła się słynna Konstelacja, a także Doris Day, Erotyk czy trójkoronowany Krezus.

Obok wysokiej wartości genetycznej tamtejszego stada koni zarodowych, drugą z kolei przyczyną sukcesów SK Golejewko jest stworzenie przez kierownictwo tej stadniny dobrych warunków środowiskowych. Nie bez znaczenia jest także stosowanie właściwych metod hodowlanych, a w szczególności głęboko przemyślanego doboru hodowlanego i prawidłowych metod wychowu młodzieży.

Tak o Golejewku piszą Jerzy Chachuła i Wanda Bucholc-Ferenstein w „Polskich Koniach Wierzchowych”.

Stadnina koni Widzów

Ostatnią w tej odsłonie „Pocztówek z przeszłości” jest stadnina Widzów. Najstarsza z przedstawionych, której historia sięga 1886 roku, kiedy Stefan Lubomirski sprowadził z Anglii klacz Barfleur urodzoną w 1881 roku (po Strathconan). Hodowlę tę prowadziła spółka założona przez braci: Stefana, Władysława i Stanisława Lubomirskich. Spółka, której celem był rozwój hodowli pełnej krwi z prawdziwego zdarzenia, a co za tym idzie prowadzenie stajni wyścigowej. Tak o początkach Widzowa pisała Izabela Rajca-Pisz w piśmie Świat Koni. Cytując dalej jej artykuł:

Projekt nowej stajni był dokładnie przemyślany pod względem zdrowotnym i higienicznym. Stworzono obszerne boksy, bez obudowy z krat, aby zapewnić koniom „psychiczną” swobodę i kontakt wzrokowy z pozostałymi sąsiadami. Pomyślano również o wentylacji, odprowadzeniu ścieków i doprowadzeniu wody bezpośrednio do stajni, co w tamtych czasach było nowością. Ponadto założono drenowane padoki. W 1900 roku stadnina ogłosiła pierwszy oficjalny plan stanowienia, który został opublikowany. Poza planem stanowienia zawarte tam informacje dotyczyły aktualnego stanu stada, kariery wyścigowej klaczy, sum wygranych przez widzowskie konie, przydziału źrebiąt do poszczególnych stajni oraz przeznaczenia i losów koni własnej hodowli. Ponadto w 1898 roku własnym nakładem Lubomirscy wydali angielskie dzieło Bruce Lowe w tłumaczeniu Władysława Lubomirskiego pt. „Hodowla koni wyścigowych podług systemu liczbowego”. Lubomirscy sprowadzili także z Anglii dwie maszyny startowe, a także jeden z pierwszych koniowozów. Zatrudniali najlepszych zagranicznych dżokejów i trenerów. Najlepszą klaczą hodowli braci Lubomirskich byłą słynna Lira xx 1908 (Sac â Papier – Elly Langden po Ruler) zwyciężczyni 11 gonitw. Jej imieniem nazwano najważniejszą gonitwę dla klaczy – Oaks.

Widzów po upaństwowieniu był czołową stadniną pełnej krwi, a prowadził ją od 1968 roku Jarosław Koch. W roku 2000 jednostkę sprywatyzowano – została zakupiona przez Krzysztofa Tyszko, którego pracę kontynuują synowie. Teraz Widzów kojarzy się z braćmi Michałem i Mateuszem Tyszko. Obaj jeżdżący ładnie, ale i skutecznie, eleganccy w stosunku do koni. Z przyjemnością ich oglądam w kolejnych edycjach skokowych MPMK. Startują na koniach, które zwracają uwagę, a co ważne często są to konie z polskimi paszportami. Z pewnością są tymi, którym powierzyłabym młodego, obiecującego konia.

W tamtym czasie folbluty startowały w wielu dyscyplinach jeździeckich i często zajmowały eksponowane miejsca. Od lat jest ich niewiele w wysokim sporcie, choćby z racji powstania ras półkrwi doskonale sprawdzających się na parkurach czy czworobokach. Wciąż jednak dolew pełnej krwi jest niezbędny w rodowodzie czy to dzielnego skoczka, czy ujeżdżeniowca, a już na pewno WKKW-isty.

Wszystkich zainteresowanych końmi sportowymi, zapraszam do śledzenia kolejnych edycji „Pocztówek z przeszłości”, a przy okazji informuję, że nie jest to ostatnia z końmi pełnej krwi angielskiej w tle.


Jak już wspominaliśmy – nie wszystkie zdjęcia są podpisane. Czasem nie wiadomo jaki koń albo jaki jeździec widnieje na fotografii. Jeżeli ktoś z Was jest pewien, jakiego konia przedstawia zdjęcie lub kto go dosiada to proszę o informację na adres: cuber@pzhk.pl

Kto trafnie odgadnie nazwę konia lub zawodnika na minimum 3 zdjęciach (z dowolnego cyklu) otrzyma roczną prenumeratę „Hodowcy i Jeźdźca” lub bardzo wartościową książkę o eksterierze i użytkowości konia sportowego „Koń KWPN – selekcja do wyczynu” wydaną przez Polski Związek Hodowców Koni.

Czekamy na Wasze typy! Sięgnijcie do starych numerów Konia Polskiego, zapytajcie starszych kolegów.

Anna Cuber

Warto wracać do przeszłości,
by lepiej być przygotowanym na przyszłość.


Zainteresowanym tym tematem przypominamy, że uruchomiliśmy oddzielny Newsletter,
specjalnie dla kategorii „Pocztówki z przeszłości”.

Zainteresowanym tym tematem przypominamy, że uruchomiliśmy oddzielny Newsletter, specjalnie dla kategorii „Pocztówki z przeszłości”.

Scroll to Top